środa, 16 września 2009

Jezuici apelują o współczucie ? A może tradsi???

WKLEJAM CAŁY DŁUGI FRAGMENT. TEN JEZUITA TŁUMACZY JAKIE SĄ OWOCE KNO.

Jezuici apelują o współczucie

Na stronie Rozmawiamy o wierze redagowanej przez przewielebnych ojców jezuitów natrafiliśmy na fragment, w którym obmawia się nasz portal. O. Sławomir Patalan SJ odpowiada w ten sposób na list zatroskanego czytelnika:

[...] szukając informacji o jezuitach i właśnie rekolekcjach ignacjańskich dotarłem również do tych zdjęć: http://breviarium.blogspot.com/2008/03/supersamkomunia.html
Tutaj, niestety, "czarno na białym" widać, że zdjęcie na stronie ośrodka w Falenicy nie jest przypadkowe.
Przyznaję, jestem tym trochę poruszony i naprawdę nie wiem, co o tym sądzić. Pomijam fakt, że podana wyżej strona internetowa zajmuje się właśnie "tropieniem" tego typu spraw. Ale ja nie chcę tropić. Chciałbym tylko upewnić się, że wszystko jest ok, że to może po prostu jakieś nieporozumienie. Planując uczestnictwo w rekolekcjach ignacjańskich chciałbym być przekonany, że nie przyniosą one jakichś nowych wątpliwości. Bo chyba rekolekcje nie mają temu służyć.
Jak to wszystko rozumieć?

Strona "breviarium" nieustannie tropi wszelkie zachowania, postawy czy poglądy, które mają na celu podważyć dokonania Soboru Watykańskiego II. Zgadzam się, że niektóre zachowania duszpasterzy czy ludzi Kościoła są "wodą na młyn" dla poglądów twórców tego bloga, którzy nie ukrywają swoich sympatii dla nie będących w pełnej jedności z Kościołem lefebrystów. I nie chcę usprawiedliwiać niektórych oczywistych nadużyć zwłaszcza w liturgii.
Przeglądając tę stronę miałem poczucie wielkiej kpiny, cynizmu, wyszydzania i wręcz agresji wobec Kościoła. Odczułem pewien smutek, bo brakuje mi w ich postawie wyrozumiałości czy próby głębszego spojrzenia na niektóre ze sytuacji.
Dla mnie ostatecznym kryterium odniesienia jest zawsze osoba Jezusa Chrystusa: jego słowa i gesty. Potępiał on tych, którzy z góry, z wyższością patrzyli na innych, okazywał współczucie wobec słabych i niemocnych. Bronił uczniów, którzy łamali przepisy prawa (np. zrywając kłosy) przed legalizmem faryzeuszy. Wzburzał się, gdy zarzucono Mu, iż uzdrowił w szabat itd. Dla Jezusa na pierwszym miejscu było dobro, uzdrowienie drugiego człowieka, a nie litera prawa. Jak ktoś powiedział: u zmierzchu życia będziemy sądzeni z miłości (na szczęście).
Boję się ludzi, którzy wybierają ideologię ponad dobro drugiego człowieka. Taki integrystyczne postawy zapewne mają także podłoże psychologiczne. Osoby, które sztywno trzymają się reguł, przepisów są bardzo rygorystyczne dla siebie i innych. Stają się poniekąd niewolnikami ideologii (tutaj religijnej). Ileż to już osób zostało zabitych w "imię religii". Tak naprawdę łatwiej jest trzymać się przepisów, zasad, niż pozwolić sumieniu decydować wg wolności i miłości, do której wyswobodził na Chrystus. Gdy czytam takie teksty jak na owym blogu i widzę drwiny z drugiego, bo nie przestrzega z różnych przyczyn pewnych form religijnych, to pytam się kto jest bliżej Jezusa... Czy ci, którzy w imię zasad drwią z innych, czy ci, którzy czasami z różnych nieznanych nam przyczyn, nawet łamią pewne reguły...?
Wracając do tematu. Znając obu tych jezuitów, wiem jak bardzo jako kapłani, duszpasterze i spowiednicy pomagają ludziom w otwarciu się na Boga. Poleciłbym ich jako kierowników czy spowiedników bez wahania. Jestem też przekonany, że liturgia sprawowana przez nich może być bardzo dobrze przeżywana.
Sytuacja na owych zdjęciach pochodzi zapewne z rekolekcji ignacjańskich grupy studentów, których ci jezuici są duszpasterzami i których dobrze znają. Stąd zapewne pozwolili sobie na taką Komunię. Być może miało to na celu "przybliżyć" przyjęcie Eucharystii. Dla mnie mija się to jednak z znakiem, jakim jest właśnie udzielenie przez kapłana Ciała i Krwi Chrystusa, choć skłamałbym gdybym napisał, że sam nigdy w ten sposób nie "rozdzielałem" Komunii (było to zazwyczaj w gronie samych jezuitów, wśród których byli też niekapłani).
Zapewniam Pana, że może być Pan spokojny i w żadnym domu rekolekcyjnym jezuitów w Polsce nie spotka Pana taka sytuacja, jak na owych zdjęciach. Komunia zostanie Panu udzielona przez kapłana i nie na rękę (chyba że Pan wyciągnie ręce w geście przyjęcia jej na rękę). Pomagając czasami w domu rekolekcyjnym w Gdyni, nigdy nie spotkałem się z sytuacją, której Pan się boi i chce uniknąć.
Pozdawiam, z modlitwą

Sławomir Patalan SJ

Nasz komentarz:

Dla Jezusa najważniejsza była miłość, a nie litera prawa.
Oto fundamentalne hasło wszystkich, tych którzy wiedzą lepiej od Kościoła czym jest wiara, nadzieja i miłość, czym powinno się wyróżniać życie chrześcijanina, wreszcie jak powinno się celebrować liturgię.
Ileż to już razy spotkaliśmy się z zarzutem faryzeizmu, który stawiają nam osoby pragnące wybierać sobie same, co według ich przekonania jest zgodne ze specyficznie rozumianą miłością, a co nie jest. Nie ma dla nich tym samym różnicy między sztucznym i obłudnym prawem żydowskim, a zbawiennymi i uświęconymi powagą Kościoła zasadami wiary. Czy to nie jakiś obłęd, polegający na stawianiu się w roli Chrystusa, negowaniu tych zasad i traktowaniu Kościoła jak jakiejś organizacji faryzeuszów?

Oddajmy więc może głos "Największemu Faryzeuszowi" XX wieku:

Nadużycia wreszcie częściej wynikają z ignorancji, ponieważ zazwyczaj odrzuca się to, czego głębszy sens bardzo mało się pojmuje i nie rozpoznaje historyczności. Albowiem całkowicie „z natchnienia i ducha samego Pisma świętego powstały prośby, modlitwy i pieśni liturgiczne, z niego też swoje znaczenie biorą czynności i znaki”. Co do znaków widzialnych, „jakimi posługuje się święta liturgia na oznaczenie niewidzialnych rzeczywistości Bożych, zostały one wybrane przez Chrystusa lub przez Kościół”. Wreszcie struktury i formy świętych celebracji, zgodnie z tradycją każdego obrządku, tak Wschodu, jak i Zachodu, zgadzają się z Kościołem powszechnym również co do zwyczajów powszechnie przyjmowanych przez apostolską i nieprzerwaną tradycję, jakie Kościół ma obowiązek wiernie i starannie przekazać przyszłym pokoleniom. Tego wszystkiego mądrze strzegą i chronią przepisy liturgiczne.
Jan Paweł II "Redemptionis sacramentum" z 25 marca 2004 r.

W wypowiedzi o. Patalana została przedstawiona jakaś potworna karykatura Jezusa Chrystusa, zgodnie z którą jawi się on jako dobry kumpel, przymykający bezkrytycznie oko na wszystko co złe. Kochaj grzesznika, nienawidź grzechu (św. Augustyn). Szkoda, że z wypowiedzi o. Patalana wynika tak głębokie uzależnienie od grzechu, że krytykę grzechu odbiera on jako personalny atak.


Boję się ludzi, którzy wybierają ideologię.
Czy to właśnie nie przed taką ideologią – ideologią własnego widzimisię, w centrum którego zamiast wiary Kościoła jest własna inwencja twórcza – nie przestrzegał abp Rantjih, Sekretarz Kongregacji Kultu Bożego:

W niektórych miejscach zatracono poczucie wieczności, sacrum i niebiańskości. Była tendencja do stawiania człowieka, a nie Pana w centrum celebracji. II Sobór Watykański jednakże wyraźnie mówi o liturgii jako o „actio Dei, actio Christi”. W niektórych kręgach liturgicznych zaś, czy to wskutek ideologii, czy pewnego intelektualizmu, rozprzestrzeniła się idea liturgii dopasowywanej do różnych sytuacji, w której ma się dać pole działania kreatywności, aby była akceptowana przez wszystkich. Poza tym są być może tacy, którzy wprowadzili innowacje nie zważając nawet na „sensus fidei” i religijne uczucia wiernych.

Czy to nie Jan Paweł II, a teraz Benedykt XVI wołają: liturgia nie jest własnością kapłana lecz Kościoła! Nie można tworzyć sobie z niej pola do własnych eksperymentów.

Ileż to osób zostało zabitych w „imię religii”.
Tak oto osoby piętnujące nadużycia w Kościele prostą drogą namawiają do wojny religijnej i mordowania ludzi. Razem z karygodnym sympatyzowaniem ze schizmatycznymi lefebrystami o. Pantalan nie mógł lepiej wyrazić swojej „pełnej miłości” prawdy o naszym portalu.

Nic nie spotykało się nigdy z tak wielkim oporem w łonie Kościoła, jak wołanie o jego reformę. Piętnowanie nadużyć – czy to w sposób wybitnie naukowy, czy satyryczny – było zawsze policzkiem w twarz dla tych osobników, które w stanie zepsucia i degeneracji czują się jak ryba w wodzie. Jest to typowy bolesny objaw, łatwy do zaobserwowania w całej historii Kościoła: skupianie się na formie krytyki, ze strachu przed stawieniem czoła jej merytorycznej zawartości. Przed jej wpływem chroni gruba skorupa fantazji, iluzji, uprzedzeń i zlepku przeróżnych ideologii, która umożliwia rozkoszowanie się własnymi rojeniami w błogim akcie samozadowolenia. Pan Bóg i tak wszystkich kocha! Miłość, miłość, miłość! Doprawdy mamy do czynienia ze swoistym XXI-wiecznym kwietyzmem.

Tak naprawdę łatwiej jest trzymać się przepisów, zasad, niż pozwolić sumieniu decydować wg wolności i miłości, do której wyswobodził na Chrystus.

Oddajmy znowu głos "Wielkiemu Faryzeuszowi":
Przyczyna nadużyć nierzadko tkwi w fałszywym poczuciu wolności. Bóg jednak udziela nam w Chrystusie nie tej pozornej wolności, abyśmy przy jej użyciu czynili to, co chcemy, lecz wolności, dzięki której możemy czynić to, co jest godne i sprawiedliwe. Odnosi się to bowiem nie tylko do przykazań pochodzących bezpośrednio od Boga, lecz również, po stosownej ocenie wewnętrznej wartości każdej normy, do przepisów ogłoszonych przez Kościół. Dlatego wszyscy powinni dostosować się do rozporządzeń ustanowionych przez prawowitą władzę kościelną.
Jan Paweł II "Redemptionis sacramentum" z 25 marca 2004 r.


Zapewniam Pana, że może być Pan spokojny i w żadnym domu rekolekcyjnym jezuitów w Polsce nie spotka Pana taka sytuacja, jak na owych zdjęciach

Po szczegółowym wytłumaczeniu, w którym miejscu jezuici mają nauczanie Kościoła, o. Patalan dokonuje kolejnego aktu ekwilibrystyki intelektualnej. Współbracia jezuici, aczkolwiek potraktowali – nie pierwszy raz, jak to wynika z innych zdjęć na naszym portalu – liturgię jako dobry spektakl do zainscenizowania w nim jakichś swoich ulepszeń, to jednak – „liturgia sprawowana przez nich może być bardzo dobrze przeżywana”. I wytłumaczenie: koledzy zdecydowali się popełnić ten grzech, bo… „dobrze znają tych studentów”!
A dalej: „Dla mnie mija się to jednak z znakiem, jakim jest właśnie udzielenie przez kapłana Ciała i Krwi Chrystusa, choć skłamałbym gdybym napisał, że sam nigdy w ten sposób nie "rozdzielałem" Komunii”. Czyli mimo, że nie pochwalam tej karygodnej praktyki, to ją stosuję. W tym świetle zapewnienie o tym, że „w żadnym domu rekolekcyjnym jezuitów w Polsce nie spotka Pana taka sytuacja”, można śmiało potraktować jako ewidentne kłamstwo.

Oddajmy jeszcze na zakończenie ponownie głos "Wielkiemu Faryzeuszowi", gdyż jestem pewien, że nasi jezuici bardziej sympatyzują z Hansen Kungiem i Diecezją Linz niż z Następcą św. Piotra:

Tajemnica Eucharystii jest zbyt wielka, „ażeby ktoś mógł pozwolić sobie na traktowanie jej wedle własnej oceny, która nie szanowałaby jej świętego charakteru i jej wymiaru powszechnego”. Przeciwnie, kto tak postępuje, pobłażając swojemu sposobowi myślenia, szkodzi, chociażby był kapłanem, prawdziwej jedności obrządku rzymskiego, która winna być gorliwie zachowywana, oraz podejmuje czynności, które w żaden sposób nie odpowiadają na głód i pragnienie Boga żywego, jakich doświadczają ludzie naszych czasów; nie służy też autentycznemu zaangażowaniu duszpasterskiemu ani słusznej odnowie liturgicznej, lecz raczej pozbawia wiernych ich dziedzictwa i tradycji ojców. Samowolne bowiem działania nie wspierają prawdziwej odnowy, lecz szkodzą słusznemu prawu wiernych do czynności liturgicznej zgodnej z tą tradycją i dyscypliną, która jest wyrazem życia Kościoła. Wprowadzają wreszcie pewne deformacje i niezgodności do samej celebracji Eucharystii, która doskonale i ze swojej natury prowadzi do tego, aby objawiała się i w cudowny sposób realizowała wspólnota Boskiego życia i jedność ludu Bożego. Stąd pojawiają się w następstwie: niepewność co do nauki Kościoła, wątpliwość i zgorszenie ludu Bożego oraz, w sposób prawie nieunikniony, gwałtowne sprzeciwy, a wszystko to, w naszych czasach, gdzie często życie chrześcijańskie również z powodu naporu „sekularyzacji” staje się niezwykle trudne, zasmuca i wprowadza duże zamieszanie wśród wielu wiernych.
Jan Paweł II "Redemptionis sacramentum" z 25 marca 2004 r.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz